
Cześć, mam na imię Patrycja — i bardzo się cieszę, że tu jesteś.
Od ponad dekady utrwalam miłość. Tę najczulszą, najprawdziwszą, pełną drobnych gestów i spojrzeń. Od 2022 roku moje serce bije jednak w jeszcze jednym rytmie — rytmie macierzyństwa. To właśnie wtedy, kiedy zostałam mamą, zrozumiałam, jak bardzo chcę fotografować nie tylko chwile, ale emocje. To, co niedopowiedziane, a najważniejsze.
Fotografuję kobiety. Mamy. Te w ciąży i te z tulącymi ramionami. Te, które są zmęczone i te, które właśnie się zakochują — w swoim dziecku albo… w sobie. Bo każda z nas zasługuje na to, by zobaczyć, ile w niej siły, delikatności i piękna.
Tworzę zdjęcia, które mają pachnieć wspomnieniem. Które przypomną Ci, jak maleńka była dłoń Twojego dziecka i jak patrzył na Ciebie Twój partner, kiedy trzymałaś to maleństwo pierwszy raz. Albo jak Ty patrzyłaś na siebie — i czułaś, że jesteś dokładnie tam, gdzie powinnaś.
Mam artystyczną duszę. Maluję, czytam fantastykę (gdybym nie była fotografką, pewnie pisałabym o smokach). Kocham las, ten w wersji z mchem pod stopami i ciszą, która otula bardziej niż koc. I mam wielką słabość do herbat — szczególnie tych, które można pić długo, z kimś bliskim, i najlepiej przy zapalonej świecy.
Uwielbiam też podróżować. Z jednej strony kocham szum fal, bose stopy na piasku i wiatr we włosach nad morzem. Z drugiej — polskie góry, gdzie wszystko zwalnia, a cisza mówi więcej niż tysiąc słów.
Ale najważniejsze w moim życiu jest coś zupełnie innego.
Moja rodzina.
Mój mąż — człowiek, który potrafi rozśmieszyć mnie do łez i uciszyć burzę jednym spojrzeniem. I nasz synek — najpiękniejszy mały cud, który codziennie uczy mnie miłości (i cierpliwości!) od nowa. To dzięki nim jestem sobą. Dzięki nim wiem, jak cenne są wspomnienia, jak szybko mija czas i jak bardzo warto go zatrzymać — choćby w jednym ujęciu. To właśnie oni dali mi nowe spojrzenie na fotografię. Już nie tylko jako sztukę, ale jako opowieść o tym, co najważniejsze.
Na co dzień mieszkam w małej wiosce na końcu świata. Prowadzę swoje ukochane studio — Straszne Studio — i choć nazwa może sugerować coś zupełnie innego, to w środku jest najwięcej ciepła, uśmiechu i… herbaty. Dużo herbaty. (Zapas mam na wypadek każdej sesji i każdej pogody. Naprawdę. Można wybierać jak z półki w herbaciarni).
Jeśli więc szukasz fotografa, który nie tylko zrobi Ci zdjęcia, ale przede wszystkim Cię usłyszy — jestem tutaj.
Z całą swoją wrażliwością, uważnością i doświadczeniem.
Z ręką na migawce i sercem w kadrze.


